sobota, 5 lutego 2011

Biblioteki „na zielono”

Biblioteka jako miejsce przyjazne środowisku, kształtujące świadomość ekologiczną lokalnej społeczności? Jak najbardziej. Taką rolę pełnią biblioteki od dawna, choć nie zawsze jest ona tak dosłownie nazywana czy rozpoznawana. W programach bibliotecznych zajęć dla dzieci i młodzieży tematyka ekologiczna gości często (np. w Bibliotece Miejskiej w Cieszynie w ramach projektu „Magiczne przygody kropelki wody”), a w księgozbiorach bibliotek publicznych można znaleźć bogatą literaturę przedmiotu. Jednak bibliotek zaangażowanych w propagowanie idei recyklingu i jednocześnie prowadzących zbiórkę odpadów nie ma u nas zbyt wiele. 

W USA pojemniki na odpady umieszczone w bibliotekach nie są rzadkością. W trakcie naszej wizyty uwieczniliśmy na zdjęciach kilka z nich:
Pojemnik na zużyte baterie w Chicago Public Library
Ulotka informująca, gdzie można wyrzucić stare baterie (Chicago Public Library)
Pojemnik na zużyte butelki i puszki (YouMedia, Chicago Public Library)
Pojemnik na odpady: szkło, aluminium, papier, karton i plastik (Biblioteka Uniwersytetu w Chicago) - z informacją, że recykling nie jest tak skomplikowany jak się wydaje :)
Pojemnik na zużyte żarówki (Paris Carnegie Public Library)
Kontener na flagi narodowe (Chicago Public Library)

Inne rodzaje odpadów zbieranych przez amerykańskie biblioteki to m.in.. telefony komórkowe, ładowarki i inne akcesoria telefoniczne, a także zużyte kartridże do drukarek (przykład: Mill Valley Public Library w Kaliforni), torby plastikowe, płyty kompaktowe, taśmy wideo (przykład: Des Plaines Public Library, Illinois) i stare książki telefoniczne (przykład: Santa Fe Public Library).
Biblioteka w Des Plaines publikuje na swojej stronie przewodnik tematyczny „Green Guide”  w postaci serwisu Wiki, w którym znajdziemy informacje o zbiorach i wydarzeniach w bibliotece związanych z tematyką ekologiczną, linki do katalogu z wynikami wyszukiwania przedmiotowego, materiały informacyjne i promocyjne, np. film przygotowany przez pracowników biblioteki.

Wiele ciekawych informacji o "zielonych bibliotekach" w USA znajdziemy także w artykule "Going green in North American public libraries" – materiale przygotowanym na ubiegłoroczny Kongres IFLA w Goteborgu. Okazuje się, na przykład, że mimo  szeroko prowadzonej działalności edukacyjnej i promocyjnej w zakresie ekologii biblioteki amerykańskie nie uwzględniają tej działalności w oficjalnych dokumentach strategicznych czy deklaracjach misji, podczas gdy biblioteki kanadyjskie tak robią. W cytowanej przez autorów artukułu literaturze biblioteki przedstawiane są jako instytucje przodujące we wdrażaniu ekologicznych rozwiązań i działań (takich jak udostępnianie publikacji elektronicznych, gromadzenie księgozbiorów i upowszechnianie wiedzy o ochronie środowiska, wykorzystywanie produktów energooszczędnych, edukowanie społeczności itp.).

W rozważaniach na temat “zielonych bibliotek” wiele miejsca poświęcają Amerykanie projektowaniu przyjaznych środowisku bibliotecznych budynków. Tym tematom poświęcone są m.in. dwa ciekawe blogi: Going green @ your library i The Green Library. Na stronie The Green Libraries Directory  można obejrzeć mapę bibliotek w USA I Kanadzie, których budynki otrzymały międzynarodowy certyfikat LEED  (Leadership in Energy & Environmental Design). 

Warto też zajrzeć na stronę „100 ways to make your library a little greener” zawierającą 100 wskazówek i pomysłów na  proekologiczne praktyki i działania. Do ciekawszych należą: promowanie korzystania z narzędzi pracy online, np. Monkey on Your Back, zakładanie bibliotecznych ogrodów, współzawodnictwo w recyklingu odpadów czy wprowadzanie biodegradowalnych kart bibliotecznych (przykład: eko-karta  San Francisco Public Library  wykonana z… kukurydzy).

Agnieszka Koszowska - FRSI

sobota, 22 stycznia 2011

"Biblioteczna filantropia" czyli o finansowaniu Biblioteki Publicznej w Chicago

Wielokrotnie wspominana w bibliolabowych postach Biblioteka Publiczna w Chicago posiada ważnego partnera i sprzymierzeńca w postaci wspierającej ją finansowo Fundacji. Chicago Public Library Foundation została założona w 1986 jako niezależna organizacja non-profit, której celem jest współpraca z władzami miasta Chicago w formie partnerstwa publiczno-prywatnego na rzecz chicagowskiej biblioteki.

W siedzibie Chicago Public Library Foundation
Dzięki pozyskanym przez Fundację środkom finansowym biblioteka zapoczątkowała nowe programy i usługi (m.in. opisane artykułach CyberNawigatorzy na Start! i Nieustający Medialab czyli YOUmedia w Chicago Public Library), a także zmiany organizacyjne (wydłużone godziny pracy, dostępność niedzielę), które następnie zostały uwzględnione w budżecie miejskim. Biblioteka otrzymuje za pośrednictwem Fundacji dofinansowanie także na swoje bieżące potrzeby, takie jak zakup nowości, rozwój księgozbioru czy realizacja podstawowych usług dla społeczności. Środki pochodzą z różnych źródeł: grantów, dotacji fundacji i stowarzyszeń oraz darów pienieżnych przekazywanych przez korporacje i prywatnych darczyńców. Założycieli Fundacji już w latach 80-tych ubiegłego wieku połączyło wspólne przekonanie, że zasoby prywatne są niezbędne, by zbudować i utrzymać bogatą, nowoczesną ofertę usług bibliotecznych na najwyższym światowym poziomie.

O ile pozyskiwanie funduszy z dodatkowych źródeł nie jest w naszych bibliotekach żadną nowością, to formy i metody działań prowadzonych przez Fundację mogą się wydawać w polskiej rzeczywistości bibliotecznej nieco egzotyczne. Odwiedzający stronę Chicago Public Library Foundation goście zachęcani są do przekazywania online datków pieniężnych w różnej wysokości za pomocą specjalnego formularza. Datki przeznaczone na realizację letniego programu promocji czytelnictwa mogą być dedykowane konkretnym osobom (np. przyjaciołom lub członkom rodziny ofiarodawcy) – osoby te (wraz ze swoimi „sponsorami”) otrzymują następnie zaproszenie na uroczystość podsumowującą program.
W siedzibie Chicago Public Library Foundation
Darczyńcy, którzy ofiarują co najmniej tysiąc dolarów, stają się członkami elitarnego towarzystwa – the Sandburg Society. Do członkostwa zachęca nie tylko przesłanie na stronie Fundacji odwołujące się do społecznych potrzeb potencjalnych ofiarodawców: ich hojność przyczyni się do zmian na lepsze w życiu mieszkańców Chicago i ich rodzin. Lecz członkowie – jako „specjalni” przyjaciele biblioteki – mają także swoje przywileje. Są zapraszani na prywatne, ekskluzywne spotkania ze znanymi autorami, mają rezerwację na wydarzenia kulturalne organizowane przez bibliotekę, ich nazwiska publikowane są w rocznych raportach i na stronach WWW biblioteki, otrzymują też różne publikacje – m.in. książki wykorzystywane w akcji „One Book, One Chicago”. Lista korzyści z tytułu przynależności do Towarzystwa im. Sandburga (zależnych od wysokości  przekazywanych kwot) znajduje się na stronie CPLF. Nie bez znaczenia jest też fakt, że środki pieniężne przekazywane w darze Fundacji (nie tylko w tak wysokich kwotach, jakie ofiarują członkowie Sandburg Society) można zgodnie z prawem odliczyć od podatku dochodowego.

Innym przykładem „bibliotecznej filantropii” jest wykorzystanie popularnego w USA zwyczaju, jakim jest organizacja obiadów lub kolacji dobroczynnych, w celu pozyskania funduszy dla biblioteki. Fundacja organizuje takie kolacje np. przy okazji przyznawania ważnych nagród literackich, takich jak Nagroda im. Carla Sandburga. Cena za rezerwację 10-osobowego stołu zaczyna się od 10 000 dolarów, indywidualne bilety kosztują 1000$ i 2500$, a w kolacjach uczestniczy kilkaset osób. Podczas jednej z takich kolacji zebrano (w ciągu 1 nocy) milion dolarów.

W serwisie Charity Navigator – przewodniku po organizacjach prowadzących działalność charytatywną – Chicago Public Library Foundation po raz trzeci z rzędu otrzymała najwyższą ocenę: 4 gwiazdki.

Agnieszka Koszowska - FRSI

niedziela, 16 stycznia 2011

Bibliolab.pl - wrażenia z podróży

Niedawno w Biuletynie Programu Rozwoju Bibliotek znalazła się informacja o "bibliolabowej" wizycie w USA wraz z wypowiedziami uczestników podsumowującymi ich wrażenia i spostrzeżenia na temat amerykańskich bibliotek. Zamieszczamy te wypowiedzi także tutaj, bowiem stanowią one kwintesencję naszych wrażeń, ocen i inspiracji, pokazują też kierunki zmian, jakie warto by rozważyć, myśląc o przyszłości polskich bibliotek.

Uczestnicy wizyty w Chicago Public Library
Dr hab. Katarzyna Materska (Biblioteka Publiczna m. st. Warszawy): „Jestem pod wrażeniem, do jakiego stopnia pozyskuje i wykorzystuje się sprzymierzeńców biblioteki w myśl amerykańskiego hasła: „biblioteka dla społeczności, społeczność dla biblioteki”. I jakoś wszyscy widzą w tym wspólną sprawę”.

Elżbieta Mieczkowska (Warmińsko-Mazurska Biblioteka Pedagogiczna im. Karola Wojtyły w Elblągu): „Najbardziej zaintrygowało mnie wykorzystanie wolontariatu w działalności amerykańskich bibliotek. Wolontariusze z jednej strony wspomagają bibliotekarzy w realizacji zadań, a z drugiej uosabiają jej społecznościowy charakter i są dowodem na stabilne umocowanie  instytucji w społeczności lokalnej - urzeczywistnieniem hasła  "naszej biblioteki". Dzięki wizycie w USA utwierdziłam się w przekonaniu, że działalność edukacyjna bibliotek na polu edukacji medialnej jest inwestycją w przyszłość, służącą potencjalnym użytkownikom informacji i misją, którą mają do spełnienia polskie biblioteki szkolne, pedagogiczne i publiczne...(i to w tej kolejności).”

Remigiusz Lis (Biblioteka Śląska w Katowicach): "W USA bardzo zainteresowała mnie instytucja rad bibliotecznych, która całkowicie odmienia lokalne umocowanie biblioteki. Zwiększa jej uspołecznienie, wspiera, ale też stanowi elastyczne ciało kontrolne. Drugą rzeczą godną uwagi jest szeroki zakres edukacji medialnej prowadzonej przez biblioteki, dzięki której biblioteki wychowują sobie rzesze przyszłych odbiorców udostępnianych multimedialnych treści. Bibliotekarze prowadzą też ciekawe projekty kreatywnego wykorzystania mediów, inicjując przy tym społeczne zaangażowanie użytkowników - szczególnie młodzieży. Rzeczą godną najwyższego podziwu jest nastawienie bibliotek na komunikacyjność - biblioteka to miejsce "komunikacyjnego tornada". Otwarty dostęp do zbiorów, systemy samoobsługowe, sieci wymiany, szybka wymiana i aktualizacja zbiorów, troska o osoby wyłączone, wszechobecny Internet i wielomedialność zbiorów. Skutkuje to tym, że np. w bibliotece w Champaign, która dysponuje ok. 300 tys. publikacji w postaci tradycyjnej i cyfrowej, ich roczny, czytelniczy "obrót" wynosi ok. 2,6 mln jednostek. W bibliotece każdy może znaleźć coś dla siebie, jest atrakcyjna dla wszystkich pokoleń użytkowników i bardzo im potrzebna. Mówiąc krótko, jest przyciągającym miejscem oraz sprawnym systemem komunikacji.”

Grzegorz Gmiterek (Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie): „Zaskoczyło mnie duże przywiązywanie uwagi amerykańskich bibliotekarzy do dwóch zjawisk: lobbingu i wolontariatu. Ich ogromnej roli w działalności i codziennym funkcjonowaniu książnic. Dodatkowo, interesująca była również swoista przejrzystość w wydawaniu pieniędzy obywateli (podatków). Również stopień wykorzystania elektronicznych urządzeń umożliwiających zapoznawanie się z różnego typu dokumentami był dużym zaskoczeniem. Szczególnie częsty widok ludzi korzystających z iPadów. Jedno miejsce zrobiło także na mnie ogromne wrażenie, a mianowicie Center for Research Libraries w Chicago. Zajmując się od kilku lat fenomenem Biblioteki 2.0 nie spodziewałem się, że istnieje gdzieś na świecie instytucja, która w tak oryginalny sposób gromadzi materiały i dokumenty z niemal całego świata, udowadniając jednocześnie, że tzw. zjawisko "długiego ogona" wcale nie musi ograniczać się tylko i wyłącznie do wirtualnego świata".

Dr Michał Zając (Uniwersytet Warszawski. Instytut Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych): „Zrobiło na mnie wrażenie..., jak bardzo serio i z szacunkiem bibliotekarze i bibliotekarki traktują  pieniądze podatnika. Najbardziej inspirujące było dla mnie dostrzeżenie zasięgu zainteresowania e-bookami. Nie doceniałem tego. Niby człowiek coś czyta. Ale zobaczenie w metrze przeciętnej osoby (niejednej!) wpatrzonej w Kindle’a...  bezcenne! Zajmę się e-czytaniem bardziej! Zaskoczyło mnie (ale kompletnie!), że Amerykanie, także bibliotekarze, głośno narzekają. Z mojej poprzedniej wizyty pamiętałem, że narzekanie to coś, czego tam się publicznie i przed obcymi absolutnie nie robi. Kryzys…”

Adrianna Walendziak (Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Olsztynie): "Bardzo podobało mi się wyczulenie amerykańskich bibliotek publicznych na nowe potrzeby użytkowników. Np. ludzie otrzymują coraz więcej elektronicznych gadżetów jako prezenty świąteczne. A po świętach w bibliotece publicznej mogą zapisać się na kurs obsługi takich gadżetów. Zauważalny jest wzrost zainteresowania e-bookami. I biblioteka publiczna zakupuje czytniki e-booków, by je udostępniać swoim klientom. Z powodu kryzysu wiele osób straciło pracę. Więc biblioteka publiczna pomaga w poszukiwaniu nowego zatrudnienia. Powiększyła się liczba osób, których nie stać na zakup biletów np. do muzeum. W bibliotece publicznej można bezpłatnie wypożyczyć 4-osobową wejściówkę do wszystkich instytucji kulturalnych w mieście."

Izabela Kula (Biblioteka Miejska w Cieszynie): „Ogromne wrażenie zrobiło na mnie to, że amerykańskie biblioteki czynnie uczestniczą w rozwiązywaniu wielu ważnych kwestii i problemów społecznych. Na przykład Biblioteka Publiczna w Chicago zatrudnia 80 CyberNawigatorów, instruktorów uczących podstaw obsługi komputera, wykorzystywania poczty elektronicznej, poruszania się w sieci, którzy pomagają napisać CV, podanie o pracę lub wypełnić elektroniczny formularz. A także nauczycieli, którzy w godzinach pozaszkolnych pomagają dzieciom w nauce, zwłaszcza tym, dla których angielski nie jest językiem pierwszym, realizują program zwalczania analfabetyzmu w mieście i wiele innych akcji. Zatrudnieni specjaliści prowadzą też program walki z otyłością u dzieci.”

Mnie, podobnie jak Adriannie, w amerykańskich bibliotekach podobało się reagowanie na potrzeby potencjalnych użytkowników, a wręcz ich wyprzedzanie, domyślanie się, jakie mogłyby być. Jeden z przykładów to dostępność bibliotek publicznych w dniach i godzinach umożliwiających skorzystanie z nich osobom pracującym - biblioteki, które odwiedzaliśmy, były otwarte w niedzielę. I oczywiście bogata oferta online, dająca dostęp do zbiorów bez  konieczności wychodzenia z domu. Zwróciłam też uwagę na to, że w USA zaspokajanie potrzeb czytelniczych nie jest tożsame z wypożyczaniem książek "fizycznych" (po które należy przyjść do biblioteki). Można zaspokajać potrzebę czytania, korzystając z  bibliotecznych e-booków na własnym czytniku bądź iPadzie. Bibliotekarz w Ameryce nie tylko zaoferuje taką możliwość, lecz  także zachęci i poinformuje, jak to zrobić. Skorzysta przy tym z tradycyjnych metod i  form przekazu (instruktaż, ulotki, informacje na stronach WWW) oraz z tych bardziej nowoczesnych i na czasie (filmy w YouTube, informacja na Facebooku). Tam fizyczna, drukowana książka nie jest traktowana jako podstawa, na której opiera się funkcjonowanie biblioteki. Książka to jedno z wielu mediów, a treści mogą (i powinny) docierać do odbiorców na różne sposoby.

Agnieszka Koszowska - FRSI


sobota, 8 stycznia 2011

Jeszcze raz ALA – tym razem w Chicago

Cykl spotkań w Chicago rozpoczęliśmy od wizyty w tutejszej siedzibie Amerykańskiego Stowarzyszenia Bibliotekarzy (ALA), gdzie w krzyżowy ogień pytań naszej grupy został wzięty Michael Dowling - Dyrektor Biura Współpracy Zagranicznej.

Na początek garść informacji podstawowych: ALA zostało założone w 1876 r. w celu działania na rzecz rozwoju, promocji i podniesienia jakości pracy bibliotek i zawodu bibliotekarskiego. Stowarzyszenie jest otwarte dla każdej osoby, biblioteki czy organizacji, która jest zainteresowana bibliotekarstwem (w szerokim tego słowa znaczeniu), oczywiście po opłaceniu ustalonej opłaty. Jak dowiedzieliśmy się na spotkaniu, w stowarzyszeniu pracuje 260 pracowników (większość w Chicago) w 11 wydziałach (np. ds. bibliotek szkolnych, publicznych, naukowych, „przyjaciół biblioteki” itp.). ALA zrzesza 62 tys. członków, w większości indywidualnych ale także członków korporacyjnych (np. studenci). Około 2 tys. to członkowie zagraniczni ze 110 krajów świata (w tym 50% z Kanady). Roczna składka dla członków stowarzyszenia to 130 dolarów oraz 50 dolarów za udział w dodatkowej sekcji.

Wpływy do budżetu stowarzyszenia pochodzą w 20% ze składek członkowskich, 40% z działu wydawniczego (dwie publikacje recenzujące książki prenumerowane przez biblioteki oraz wpływy z reklam zamieszczanych w tych wydawnictwach), 20% z organizacji konferencji i warsztatów oraz ze sprzedaży przestrzeni wystawienniczej.

Mocno spłycając, dwie najważniejsze sprawy poruszane podczas naszej wizyty, jakimi ALA się zajmuje, to promocja bibliotek oraz podnoszenie kwalifikacji bibliotekarzy i… ludzi związanych z bibliotekami, w tym członków rad bibliotecznych. W ramach promocji, organizuje m.in. kampanię „@t your library”. Kampania ta wyrosła z potrzeby pokazania zmian, jakie zaszły w bibliotekach, a jej główne cele, to:
  • podniesienie wiedzy na temat oferowanych usług w bibliotekach;
  • zwiększenie skali korzystania z bibliotek do pracy i życia codziennego;
  • zwiększenie nakładów finansowych na biblioteki;
  • zaangażowanie bibliotekarzy w politykę decydującą w sprawach swobody intelektualnej, dostępu do informacji i dostępu do Internetu;
  • zachęcanie do traktowania bibliotekarstwa jako wolnego zawodu.
Misja ALA zapisana na ścianie biura w Chicago
Inną, inspirującą kampanią jest „Read”, w ramach której celebryci (za darmo!) pozują z książkami do zdjęć. Następnie z tych fotografii robione są gadżety i plakaty, które biblioteki mogą zakupić w bardzo przystępnej cenie. Ostatnio, jak zdradził nam Michael Dowling, najlepiej sprzedaje się plakat z wizerunkiem Orlando Blooma.
Orlando Bloom promuje biblioteki - plakat zamieszczony w Chicago Public Library

W ramach podnoszenia kwalifikacji bibliotekarzy i osób współpracujących z bibliotekami, ALA organizuje warsztaty i konferencje (20-25 tys. uczestników, z czego 14 tys. to bibliotekarze), kursy specjalistyczne dla personelu bibliotecznego, który nie posiada wykształcenia kierunkowego, kursy dla członków rad bibliotecznych (aby znali swoje obowiązki i prawa, a także, aby byli jak najlepiej przygotowani do działalności na rzecz swoich bibliotek), kursy i warsztaty z rzecznictwa w sprawach bibliotek.

Rola stowarzyszenia jako „instytucji wspierającej kształcenie” jest niezwykle istotna – szczególnie biorąc pod uwagę, iż w większości stanów bibliotekarze muszą się wykazać, iż podnosili swoje kwalifikacje w danym okresie czasu: np. udowodnić 10 h nauki w ramach swojej specjalizacji.

Adrianna Walendziak - Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Olsztynie

czwartek, 6 stycznia 2011

Biblioteka publiczna - otwarta dla każdego


W trakcie naszego pobytu w Stanach gazeta "USA Today" opublikowała artykuł "Libraries welcome the homeless", opisujący działania amerykańskich bibliotekarzy publicznych na rzecz osób bezdomnych. Chociaż żadna z wymienionych w artykułach bibliotek nie znalazła się w programie naszej wizyty, warto przyjrzeć się tym przedsięwzięciom. Dobitnie bowiem charakteryzują one nie tylko "społeczny", lecz także "socjalny" charakter  bibliotekarstwa w USA oraz to, jak bibliotekarze w tym kraju rozumieją słowa "publiczny", czy "równy dostęp do informacji".

Nieskomplikowane przeszukanie sieci podpowiada, że bezdomni w bibliotece to nie doraźna sprawa - podobny artykuł ukazał się w roku 2007 i obrazuje problem pogłębiony przez rozpoczynający się wówczas kryzys gospodarki USA. Był on związany właśnie z nieruchomościami, a w jego wyniku wiele osób utraciło swoje domy, stanowiące zabezpieczenie kredytu. Kryzys także dość bezpośrednio odbił się na bibliotekach, bowiem finansujące je lokalne budżety utrzymywane są z podatków od nieruchomości.

Bezdomni w nowoczesnej bibliotece w Seattle,
źródło: http://places.designobserver.com/entry.html?entry=813 
Amerykańskie prawo, gwarantując każdemu obywatelowi dostęp do informacji publicznej oraz tej udostępnianej przez publiczne instytucje, obejmuje i tę grupę potencjalnych użytkowników. Jak wiadomo, może być ona dość kłopotliwa w obsłudze, ze względu na możliwe, specyficzne i aspołeczne zachowania, niski poziom higieny, czy obsceniczny język, które odstraszają innych użytkowników. Dlatego sąd federalny już w postanowieniu z 1992, dotyczącym Pierwszej Poprawki do Konstytucji (właśnie ona stanowi o prawie dostępu) zezwolił bibliotekom na wprowadzenie odpowiednich zasad - "kodeksów zachowania", także dla bezdomnych użytkowników bibliotek. 


Zakres usług świadczonych bezdomnym przez biblioteki jest dość obszerny. Biblioteki organizują dla nich lekcje biblioteczne, kluby książki, kursy nauki obsługi komputera, pokazy filmów oraz pomagają szukać pracy przez Internet.  Prowadzą także wyspecjalizowane usługi informacyjne dotyczące możliwości uzyskania pomocy w lokalnych ośrodkach opieki socjalnej, pomocy psychologicznej, noclegowniach i łaźniach. Jedna z bibliotek zatrudnia bezdomnych, zlecając im pracę przy porządkowaniu toalet. Niekiedy bibliotekarzom w pracy z bezdomnymi pomagają grupy wolontariuszy, takie jak Serving the Homeless, przy  Mahon Public Library. Niektóre z bibliotek szczególną uwagę zwracają na bezdomne dzieci, przeprowadzając letnie, kilkudniowe obozy biblioteczne lub z pomocą wolontariuszy organizują biblioteczne zajęcia, zapraszając dzieci ze schronisk dla bezdomnych. 

Jak wynika z pierwszego z artykułów rozwój usług dla bezdomnych znajduje swoje odbicie w bibliotecznej architekturze. Fundując nowe budynki, bądź przebudowując stare, architekci uwzględniają specyfikę tej grupy użytkowników, dostosowując do jej potrzeb miejsca do siedzenia, lokalizację toalet, system wentylacji, czy stosując dodatkowe zabezpieczenia dla personelu. Architekt specjalizujący się w projektowaniu bibliotek, Jeffrey Scherer, (który prowadzi bardzo ciekawy blog dotyczący m. in. budownictwa bibliotecznego) mówi nawet o trendzie w tym zakresie.

Przykładem dalej idącego zinstytucjonalizowania obsługi bezdomnych jest biblioteka w San Francisco. Zatrudniła ona, w celu rozwiązania problemu rosnącej ich liczby, etatową specjalistkę opieki socjalnej, która poprzez nawiązywanie przyjaznych relacji z bezdomnymi, potrafi zapobiec niepożądanym zachowaniom, a także wspiera ich w zakresie możliwości uzyskania pomocy i korzystania z usług bibliotecznych. Pomysł okazał się skuteczny i podobne programy planują wprowadzić inne biblioteki publiczne większych miast.

San Francisco Public Library,
źródło: http://www.inetours.com/Pages/SF-photos/Civic/Public-Library.html 
San Francisco Public Library  i bezdomni

Uwzględnianie w bibliotekach publicznych USA usług dla bezdomnych nie wyczerpuje się jedynie w lokalnych inicjatywach bibliotek. Narodowa organizacja bibliotekarska - American Library Association - ustanowiła w swojej strukturze Hunger, Homelessness & Poverty Task Force - Social Responsibilities Round Table, które uważa, że:

"biblioteki i bibliotekarze muszą rozpoznawać i pomagać w rozwiązaniu problemów i nierówności społecznych, realizując mandat do działań na rzecz wspólnego dobra i wzmacniania demokracji."

SRRT realizuje tę misję m .in. poprzez wprowadzanie do programów branżowych konferencji problematyki ekonomicznie ubogich użytkowników, inicjowanie przydatnych bibliotekarzom publikacji i badań w tym zakresie oraz poprzez wspieranie w standaryzującej i promocyjnej działalności ALA tych usług bibliotecznych, które zapewniają wszystkim obywatelom równy dostęp do informacji. 


Remigiusz Lis - Biblioteka Śląska


Chicago Public Library – „W bibliotece publicznej spotykają się miejsca i możliwości” (Stuart Dybek)

Na ostatni dzień naszej wizyty – niewątpliwie chcąc nas zostawić pod ogromnym wrażeniem (co się udało!) – organizatorzy zaplanowali nam Chicago Public Library (CPL). Jak dowiadujemy się z broszur reklamujących bibliotekę, od ponad 125 lat CPL jest jedną z najważniejszych kulturalnych i edukacyjnych instytucji Chicago. Jest miejscem „lifelong learning”, ośrodkiem badawczym, zbiorem literatury, informacji, wzbogacającym mieszkańców Chicago, stanu Illinois i… świata.

Obecnie 79 lokalizacji CPL (włączając bibliotekę główną, dwie biblioteki regionalne oraz  76 filii zlokalizowanych na terenie całego miasta) „udostępnia innowacyjne usługi biblioteczne, technologie i narzędzia potrzebne mieszkańcom Chicago dla realizacji osobistych celów i dla zwiększenia konkurencyjności miasta na globalnym rynku” (według strony internetowej biblioteki).

Oczywiście ograniczony czas pobytu w Chicago nie pozwala nam na zapoznanie się z pracą wszystkich jednostek CPL, mamy jednak możliwość naocznego przekonania się, jak funkcjonuje „serce” CPL, czyli biblioteka centralna – Harold Washington Library Center.


Jej nazwa pochodzi od nazwiska dawnego burmistrza Chicago, Harolda Washingtona. Historia budynku (wbrew pierwszemu wrażeniu na jego widok) nie sięga daleko – powstał on w 1991 r., jako realizacja projektu firmy architektonicznej Hammond, Beeby and Babka (obecnie znanej jako Hammond Beeby Rupert Ainge, Inc ). Firma ta wygrała ogłoszony w 1987 r. konkurs na zaprojektowanie nowego budynku centralnego dla biblioteki. Jak powiedział nam Michael Peters, który wraz z Marią Zakrzewską oprowadzał naszą grupę po budynku, jednym z założeń konkursu było, iż budynek ma sprawiać wrażenie „starego”. Założenie zostało spełnione, a na dowód możemy przytoczyć słowa wyżej wspomnianego Michaela Petersa, który każdą grupę zwiedzających na początku pyta o przypuszczalny wiek budynku. Większość zwiedzających uważa, iż budynek wygląda na ok. 100 lat. Nic dziwnego – ogromny hol biblioteki zdobiony mozaikami, marmury, monumentalne rzeźby i kolumny – wszystko to sprawia, iż można odnieść wrażenie wstępowania do budynku o długiej historii.

 

Wrażenie to jednak szybko mija – już pierwsze kroki do poszczególnych oddziałów placówki pokazują, jak bardzo jest ona nowoczesna.

Biblioteka zajmuje 11 poziomów budynku:
  • na najniższym znajduje się m.in. sala audytoryjna im. Cindy Pritzker (385 miejsc) i miejsce wystawowe;
  • na pierwszym piętrze – główne lobby i „Popular Library” (aktualne tytuły – od thrillerów do biografii) oraz YouMedia;
  • drugie piętro zajmuje oddział dziecięcy im. Thomasa Hughesa,  największa kolekcja książek dziecięcych w Chicago. Nazwa oddziału pochodzi od nazwiska angielskiego prawnika i pisarza, członka Parlamentu Brytyjskiego, autora m.in. „Szkolnych lat Toma Browna”, który zszokowany zniszczeniami, jakie spowodował pożar w 1871 r., zorganizował w Anglii zbiórkę książek dla Chicago. Niemal każdy żyjący wówczas autor podarował swoje książki i z tej kolekcji ponad 8 tys. woluminów powstał zaczątek CPL;
  • trzecie piętro to centralne miejsce biblioteki – wypożyczalnia główna, 132 komputery dostępne dla użytkowników (podczas naszej wizyty wszystkie zajęte!), czasopisma, wypożyczalnia międzybiblioteczna i informatorium, w którym można się dowiedzieć wszystkiego o usługach biblioteki;
  • na czwartym piętrze znajduje się kolekcja obejmująca takie dziedziny, jak „business”, nauki ogólne i techniczne;
  • piąte piętro to miejsce, gdzie odnajdziemy publikacje rządowe (głównie stanowe, ale także miejskie), oraz centrum obsługi osób niepełnosprawnych;
  • na szóstym piętrze znajduje się kolekcja obejmująca dziedzinowo nauki socjologiczne oraz źródła historyczne;
  • na siódmym piętrze jest zgromadzona literatura w różnych językach (ponad 200) oraz książki wydane dużą czcionką;
  • ósme piętro to zbiory z zakresu sztuk wizualnych i muzycznych (także sale, udostępniane do warsztatów muzycznych – np. 6 indywidualnych sal do ćwiczenia na pianinie);
  • dziewiąte piętro to tzw. ogród zimowy – sala z 4 drzewkami oliwnymi. Sala ta jest często wypożyczana w celach komercyjnych, z czego całość opłat przeznaczana jest na działalność biblioteki. Oprócz zimowego ogrodu na tym piętrze mieści się również archiwum Harolda Washingtona oraz miejsce wystawowe;
  • dziewiąte piętro jest niedostępne dla użytkowników – tam mieszczą się biura oraz obsługa techniczna.

Jednak należy pamiętać, iż te 11 poziomów biblioteki centralnej oraz pozostałych 78 placówek CPL to przede wszystkim przestrzeń wykorzystana na różne formy i programy pracy „z” i „dla” użytkownika - część z nich została już opisana m.in. tu i tu. Mnie zaciekawiły również takie proste rozwiązania, jak te, iż w bibliotekach można wypożyczyć lornetki i atlasy ptaków (żeby je oglądać i umieć rozpoznawać), a w placówkach blisko wybrzeża można wypożyczyć wędki. Myślę, że dobrą praktyką, jest również to, iż każda filia biblioteczna ma bezpłatną 4-osobową wejściówkę do muzeum (ważną do każdego muzeum i zoo w mieście). Te bezpłatne wejściówki stały się niezbędne, kiedy okazało się, iż w mieście jest coraz więcej biednych obywateli, wykluczonych z życia kulturalnego.

Adrianna Walendziak - Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Olsztynie

A w Polsce … bibliotekarze szkolni „wykluczeni”?

W jednym z ostatnich numerów „Gazety Wyborczej” ukazał się artykuł odnoszący się do proponowanych przez MEN zmian w Karcie Nauczyciela. W przyszłości pracownicy szkolni mają być podzieleni na dwie grupy: tych, którzy pracują przy tablicy oraz pozostałych. Ci pozostali to między innymi bibliotekarzy szkolni, którzy już niedługo być może stracą prawo do dłuższych (jak inni nauczyciele) wakacji oraz będą zmuszeni pracować więcej godzin tygodniowo. Co więcej, ich działania mające dzisiaj status pedagogiczny, miałyby w przyszłości ten status stracić.

W wywiadzie przeprowadzonym przez dziennikarza Gazety z bibliotekarką Izabelą Tumas ze szkoły w Będzinie pada między innymi pytanie: "Jest pani nauczycielką czy bibliotekarką? Wykonuję oba zawody. Na studiach z bibliotekoznawstwa zrobiłam uprawnienia pedagogiczne z praktykami w szkole. Inaczej nie mogłabym pracować w szkolnej bibliotece, chyba że po dodatkowych studiach podyplomowych. Co innego w bibliotece publicznej – tam nie trzeba mieć tych uprawnień. Jaka to różnica? Przecież nawet w szkole nie prowadzi pani lekcji, tylko w bibliotece… ..siedzę i od czasu do czasu podaję książki dzieciom? Tak, wiem – tak się właśnie myśli o bibliotekarzach. Minister Edukacji też chce wrzucić do jednego worka kogoś, kto nie ma kontaktu z uczniem, jak urzędnik kuratorium, oraz bibliotekarza szkolnego. To niesprawiedliwe i krótkowzroczne. Polska ma zatrważająco niski poziom czytelnictwa – a czasem biblioteki szkolne to jedyne, z którymi mają kontakt uczniowie. […] Dokształcam się od lat. Mam rewolucyjną, kolorową bibliotekę. Żeby dokupić książki, sprzedawałam makulaturę, pisałam do wydawnictw prośby o darowizny. Działania miały dotąd status pedagogiczny, teraz mają ten status stracić? Dlaczego po tylu latach mam zostać nienauczycielką, czyli panią od podawania książek?"

Po wizycie w amerykańskich bibliotekach wydaje mi się, że patrzę na różne zjawiska trochę inaczej, jakby z innej perspektywy. Ale zaznaczę, że nie chodzi mi tu o perspektywę amerykańską, a raczej „cywilizacyjną”. Mam na myśli przede wszystkim niepodlegającą żadnym dyskusjom rolę bibliotek szkolnych w edukacji czytelniczej czy medialnej – cotygodniowe zajęcia dla wszystkich klas, prezentowanie przez bibliotekarza nowości wydawniczych, próba zainteresowania uczniów najbardziej „modnymi” w danym momencie tytułami i późniejsze wskazywanie innych podobnych książek. Oczywiście wcześniej zdawałem sobie sprawę z funkcji szkolnych bibliotek,jako centrów informacji multimedialnej. Jednak na bazie amerykańskich doświadczeń nie można nie skusić się o stwierdzenie, że rola nauczyciela-bibliotekarza jest dużo większa niż poradnictwo w zakresie literatury czy pomoc w wyszukiwaniu informacji w sieci. Amerykański bibliotekarz w swojej pracy ma do dyspozycji zaawansowany sprzęt i oprogramowanie informatyczne. Zachęca uczniów do czytania danej książki posługując się zasobami dostępnymi w Internecie (na przykład trailerami filmowymi wyświetlanymi na dużym ekranie przy pomocy multimedialnego projektora i dobrego nagłośnienia). Wykorzystuje w swojej pracy oprogramowanie pomagające uczniom w wyborze lektury, czytaniu ze zrozumieniem różnych tekstów czy bezwzrokowym, szybkim pisaniu na klawiaturze komputera (obowiązkowy element w edukowaniu młodych ludzi). Nie ma kompleksów, jest nauczycielem w pełnym znaczeniu tego słowa. „Podawanie” książek to tylko mała część jego pracy.

W trakcie naszej wizyty w bibliotece szkolnej w Paris także padło pytanie: Czy nazwałaby Pani siebie nauczycielem czy bibliotekarzem? W odpowiedzi usłyszeliśmy: "Wcześniej, przez pięć lat byłam nauczycielką. Aby pracować w bibliotece w międzyczasie zdobywałam doświadczenie z zakresu szeroko pojętych mediów (dodatkowe studia magisterskie). Moim celem było nabycie specjalistycznej wiedzy dotyczącej posługiwania się nowymi technologiami, którą mogłabym w przyszłości wykorzystać w pracy bibliotece. Jestem więc zarówno nauczycielem, jak i bibliotekarzem (pracownikiem szkolnego centrum informacji multimedialnej)."

Wydaje się, że profesja nauczyciela-bibliotekarza w Polsce i Ameryce nie różni się zbytnio. Podobne są cele, wymagania stawiane szkolnym centrom informacji, jak i środki dydaktyczne, jakimi posługują się ich pracownicy. Widoczne są wprawdzie różnice w wykorzystaniu różnorodnych aplikacji komputerowych i nowoczesnego sprzętu, jednakże i w samym USA mamy do czynienia z nierównościami w dostępie do nowych technologii (zob. post Michała Zająca dotyczący biblioteki szkolnej w Chicago). Problemem wydają się być jednak zmiany, jakie polskie Ministerstwo Edukacji Narodowej proponuje wprowadzić do Karty Nauczyciela. Nasuwają się też dość istotne pytania: Jakie będą skutki tych działań w odniesieniu do edukacji młodego człowieka i jak one wpłyną na poziom wiedzy oraz czytelnictwa dzieci i młodzieży? Czy już niedługo pracownik polskiej biblioteki szkolnej (centrum informacji multimedialnej) rzeczywiście będzie tylko „nienauczycielem” od podawania książek? I wreszcie: Czy mamy do czynienia z działaniami służącymi ewolucji i rozwojowi polskich bibliotek szkolnych czy raczej odwrotnie –  ich destrukcji?

Grzegorz Gmiterek - IBiN UMCS w Lublinie

wtorek, 4 stycznia 2011

Kankakee Public Library 2.0

O tej bibliotece słyszeliśmy już wcześniej. Z pewnością nie tylko my. Biblioteka publiczna w mieście Kankakee, w stanie Illinois to jedna z pierwszych bibliotek, która z powodzeniem zastosowała w swojej działalności narzędzia i technologie Web 2.0. Podcasty i wideocasty, czyli zapisy audio i wideo organizowanych przez bibliotekę wydarzeń, dostępne są na stronie WWW biblioteki od 2005 roku, biblioteka prowadzi też kilka blogów, wspólnie z mieszkańcami miasta redaguje lokalną wikipedię KanWiki, wykorzystuje społecznościowy serwis fotograficzny Flickr  i oczywiście Facebooka. Na stronie WWW biblioteki w Kankakee jej nazwa została opatrzona dopiskiem „2.0”.

Sama strona jest zresztą dynamiczna, kolorowa i umiejętnie zaprojektowana – tak aby każdy użytkownik znalazł na niej coś dla siebie. Wirtualny „dział dla młodzieży” pod nazwą „Teenzone”  powstał z myślą o nastoletnich czytelnikach. Interfejs kojarzy się z grą komputerową, a sam projekt niewątpliwie przykuwa – nie tylko nastoletni – wzrok.

Katalog biblioteki jest częścią większego systemu – PrairieCat, łączącego zasoby 186 bibliotek z północnej części stanu Illinois i wschodniej części stanu Iowa. PrairieCat nie oferuje tak wielu usług, jak opisany wcześniej na naszym blogu Szlak Lincolna, lecz pozwala na jednoczesne przeszukiwanie zbiorów współpracujących bibliotek. Ponadto w systemie zostało wykorzystane ciekawe oprogramowanie – AquaBrowser, dające możliwość zaawansowanych wyszukiwań, a także prezentacji wyników w postaci graficznego tezaurusa i w podziale na kategorie tematyczne.

Wizyta w Kankakee Public Library była dla nas niezwykle interesująca, pozwoliła bowiem skonfrontować wyobrażenia o tej „dwuzerowej” bibliotece z analogową rzeczywistością.

Kankakee leży na trasie z Champaign do Chicago. Jest to miasto o populacji ok. 27 tys. osób, będące stolicą hrabstwa o tej samej nazwie. Mieszkańcy Kankakee są w połowie rasy białej, w połowie kolorowej, w ok. 10 % jest to ludność latynoska. Nie mają wysokich dochodów, a wielu z nich to osoby ubogie.

Po przekroczeniu progu Kankakee Public Library jesteśmy świadkami przygotowań do świątecznego kiermaszu. W tej bibliotece także – podobnie jak w poprzednio przez nas odwiedzonych – wyeksponowane są świąteczne ozdoby. Liczne choinki, stroiki, zabawki, gwiazdy betlejemskie, pudełka na listy do św. Mikołaja, bibliotekarka za ladą w czerwonej, mikołajowej czapce – wszystko to wprowadza gości w miły świąteczny nastrój. Przybywają wystawcy – lokalni twórcy i sprzedawcy, by na swoich stoiskach zaprezentować świąteczne ozdoby, wyroby i dzieła miejscowego rzemiosła.
 
Budynek biblioteki jest okazały. Może nie aż tak, jak w Champaign, ale i tak robi wrażenie. Dostrzegamy mnóstwo drobnych, ciekawych pomysłów aranżacyjnych, promocyjnych i pomysłów na zaangażowanie lokalnej społeczności. Jednym z nich jest choinka z zawieszonymi na niej darami od czytelników dla najuboższych mieszkańców – pisał o niej Remigiusz Lis w swoim przedświątecznym poście Choinka 2.0. Biblioteka w Kankakee, Illinois.

Jednym z najciekawszych pomysłów w tej bibliotece jest wyeksponowanie logo - znaku graficznego biblioteki w Kankakee w różnych miejscach bibliotecznej przestrzeni – zarówno fizycznej, jak i wirtualnej, a także społecznej. Znak i jednocześnie symbol biblioteki w Kankakee jest niebagatelny i sam w sobie posiada moc: widnieje na nim lew. Dwa potężne lwy – XIX-wieczne rzeźby z żelaza, pochodzące z Chicago, witają gości przed wejściem do budynku biblioteki. Wizerunek lwa obecny jest na bibliotecznych meblach, dywanie, ściennym malowidle, dekoracjach, napisach informujacych o godzinach otwarcia i oczywiście na stronie WWW. Co roku z okazji Świąt Bożego Narodzenia odbywa się uroczysta ceremonia z udziałem czytelników biblioteki dekorowania bibliotecznych lwów świątecznymi wieńcami. Lwy biorą też „udział” w różnych wydarzeniach plenerowych,  organizowanych przez bibliotekę. W bibliotecznym sklepie można nabyć koszulki, kubki, torby, a nawet zegar ścienny z wizerunkiem lwa z Kankakee. Zapytany o wszechobecność bibliotecznej „maskotki” dyrektor Steven Bertrand z uśmiechem odpowiada: „Branding, branding…”. Oczywiste jest, że te działania, choć pozornie wydają się zabawą, mają jasno określony cel: kreowanie marki biblioteki.


Biblioteczna sala widowiskowa może pomieścić ponad 200 osób – to tu odbywają się imprezy kulturalne i wydarzenia z udziałem społeczności. Obok znajduje się dyżurka ze sprzętem do rejestracji podcastów i wideocastów, a nieopodal – poczekalnia dla „VIP-ów”, w którym goście biblioteki czekają i przygotowują się do występów. Zapytany o początki eksperymentu z podcastami, Steven Bertrand opowiada o imprezach, w których fizycznie uczestniczyło kilkanaście osób. Zamiast się martwić lub – co gorsza – rezygnować z imprez, postanowiono je rejestrować i zamieszczać w sieci. Po publikacji podcastu okazuje się, że korzystało z niego (a więc wirtualnie uczestniczyło w bibliotecznej imprezie)… kilkaset osób.


Ale biblioteka w Kankakee to nie tylko podcasty. Rozmowa z dyrektorem Stevenem i obserwacja różnych bibliotecznych zakamarków pokazują, że współpraca ze społecznością jest ważnym elementem działalności biblioteki. Przede wszystkim współpraca z dziećmi i młodzieżą. Podobnie jak w odwiedzonej przez nas na początku wyprawy bibliotece w Arlington, w Kankakee także działa Młodzieżowa (właśc. Nastoletnia) Grupa Doradcza, czyli Teen Advisory Board, której członkowie wspólnie z bibliotekarzami przygotowują i oceniają pomysły na działalność biblioteki. Jest w bibliotece specjalna sala, gdzie prowadzi się zajęcia warsztatowe i gdzie wspólnie z młodzieżą wykonywane są różne wyroby rzemieślnicze, ozdoby czy dekoracje.

Ciekawą i godną polecenia formą pracy z dziećmi i młodzieżą w Kankakee Public Library są zajęcia edukacji medialnej prowadzone w ramach cyklicznych programów Project Next Generation i Studio 201. Biblioteka posiada salę komputerową (Studio 201), wyposażoną w nowe, „wypasione” komputery Macintosh oraz sprzęt i oprogramowanie do obróbki multimediów. Zakup wyposażenia sfinansowano z grantu stanowego. Salę i wyposażenie wykorzystuje się podczas warsztatów dla dzieci i młodzieży, szczególnie z ubogich rodzin, które nie mogą sobie pozwolić na tak drogi sprzęt. Dla takich młodych osób jedyną okazją do nauczenia się obsługi Maca i programów Apple'a są zajęcia w bibliotece. W ramach projektu prowadzone są warsztaty tworzenia zdjęć i filmów, obróbki, edycji i montażu. Podczas zajęć poruszane są ważne problemy społeczne. W roku 2010 tematyką fotograficznych i filmowych projektów był problem rozbitych rodzin, uciekinierów i osób, które straciły dom  z różnych przyczyn, także w wyniku konfliktów zbrojnych. Młodzi uczestnicy z Kankakee (w wieku od 10 do 17 lat) dyskutowali w grupach wraz ze swoimi rówieśnikami z Kolumbii – kraju dotkniętego wojnami narkotykowymi na temat problemów osób zmuszonych do zmiany miejsca zamieszkania z powodu wojny, konfliktu lub klęsk żywiołowych. Informacje o projekcie i prace uczestników dostępne są na stronie Project Next Generation 2010.

 

Godną uwagi inicjatywą biblioteki jest także projekt „Rock the Stacks” - organizacja dwudniowych muzycznych koncertów rockowych na żywo z udziałem lokalnych artystów. Zdjęcia z imprezy w roku 2009 dostępne są na profilu akcji na Facebooku

Przykład biblioteki w Kankakee dobitnie pokazuje, że współczesna biblioteka publiczna ma znacznie szersze i bardziej zróżnicowane zadania niż wypożyczanie książek. I realizuje je z korzyścią dla lokalnej społeczności i z jej aktywnym udziałem. Oczywiście w tej bibliotece nie brakuje tradycyjnych książek. Ani multimediów. Nie brakuje też użytkowników. Gdy przeprowadzaliśmy transmisję na żywo z Kankakee Public Library, młodzi czytelnicy przyglądali się nam z zaciekawieniem, uśmiechali się i machali do kamery pozdrawiając polskich bibliotekarzy. Wydawali się być we właściwym miejscu i czasie…

Agnieszka Koszowska - FRSI

niedziela, 2 stycznia 2011

Dla pełnego obrazu, czyli … O nie takiej perfekcyjnej bibliotece szkolnej w Chicago

Uroda wyprawy BiblioLabu polegała także na tym, że nie wszystkie biblioteki, które znalazły się w programie naszych wizyt, były perfekcyjne. Z pewnością daleka od ideału była biblioteka tzw. magnet school im. Galileusza w Chicago. Nie wchodząc w tym miejscu w stosunkowo skomplikowany koncept „szkół magnetycznych”, można ją krótko scharakteryzować jako wielkomiejskie gimnazjum, specjalizujące się przedmiotach matematyczno-przyrodniczych, do którego uczęszczają dzieci z niezamożnej części społeczności Wietrznego Miasta (tak określa się w USA Chicago!). Do gimnazjum Galileusza chodzi więc ok. 800 dzieci - 75% dzieci latynoskich, 20% afroamerykańskich, kilka procent dzieci azjatyckich i kilkoro (sic!) dzieci białych (czy też jak kto woli rasy kaukaskiej).

Pomieszczenia biblioteczne są nawet spore, a nawet ma się wrażenie, że ZBYT spore… Jakoś tak tam pustawo… Na suficie spory kawał malowniczo odpadającego tynku. Bibliotekarka na wstępie wyznaje, że nie wie jeszcze wszystkiego o swojej placówce, jest tutaj zatrudniona dopiero od września, może się jednak pochwalić studiami bibliotekarskimi, wcześniejszym zatrudnieniem w innej bibliotece szkolnej i działaniem w miejskiej (kuratoryjnej?) komisji ds. bibliotek szkolnych jako instruktor. Prowadzi także bloga.




Biblioteka nie ma własnych komputerów, ale ma dostęp do przewoźnego zestawu laptopów, z których korzysta cała szkoła. Na tych laptopach można jednak prowadzić zajęcia. Bibliotekarka pytana o różne formy działalności z widocznym zakłopotaniem wyznaje, że niewiele się dzieje… Nie prowadzi booktalkingu, nie współpracuje z bardzo blisko usytuowaną biblioteką publiczną („bo oni mają niedogodne godziny otwarcia!”). Pytana o jakieś formy pracy bibliotecznej odpowiadające na rasową strukturę szkoły (prace na rzecz tolerancji, wzajemnego poznania etc.) wydaje się nie rozumieć w czym rzecz. Nie bardzo również ma pomysł na politykę budowania księgozbioru. Co ważne: biblioteka – inaczej jak w placówce w Paris - jest całkowicie odciążona od wypożyczania lektur – robią to nauczyciele „przedmiotowi!”.

Największa część pracy bibliotekarki to skontrum (ale po jego przeprowadzeniu dalej nie była pewna czy książek w bibliotece jest 6 czy 4,5 tysiąca egzemplarzy …) oraz wprowadzanie książek do nowego OPACa, zawierającego informacje o kolekcji bibliotek całego systemu szkolnego w Chicago. Nawiasem: ten OPAC centralny jest bardzo w stylu 2.0: pozwala na „gwiazdkowanie”, tagowanie,, wpisywanie własnych recenzji dla starszych, dla młodszych oferowana jest wersja OPAC taka bardziej ilustracyjna. Całość zdecydowanie warta obejrzenia!

Po wcześniejszym odwiedzeniu fantastycznego centrum medialnego w szkole podstawowej w Paris nietrudno byłoby ocenić b. nisko jakość pracy biblioteki w Galileo. Wziąwszy jednak pod uwagę ZUPEŁNIE inne środowisko w którym chicagowska szkoła pracuje, inną zasobność szkoły oraz staż pracy bibliotekarki … lepiej się pewnie powstrzymać przed zbyt krytycznymi ocenami!


dr Michał Zając, Uniwersytet Warszawski. Instytut Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych