niedziela, 16 stycznia 2011

Bibliolab.pl - wrażenia z podróży

Niedawno w Biuletynie Programu Rozwoju Bibliotek znalazła się informacja o "bibliolabowej" wizycie w USA wraz z wypowiedziami uczestników podsumowującymi ich wrażenia i spostrzeżenia na temat amerykańskich bibliotek. Zamieszczamy te wypowiedzi także tutaj, bowiem stanowią one kwintesencję naszych wrażeń, ocen i inspiracji, pokazują też kierunki zmian, jakie warto by rozważyć, myśląc o przyszłości polskich bibliotek.

Uczestnicy wizyty w Chicago Public Library
Dr hab. Katarzyna Materska (Biblioteka Publiczna m. st. Warszawy): „Jestem pod wrażeniem, do jakiego stopnia pozyskuje i wykorzystuje się sprzymierzeńców biblioteki w myśl amerykańskiego hasła: „biblioteka dla społeczności, społeczność dla biblioteki”. I jakoś wszyscy widzą w tym wspólną sprawę”.

Elżbieta Mieczkowska (Warmińsko-Mazurska Biblioteka Pedagogiczna im. Karola Wojtyły w Elblągu): „Najbardziej zaintrygowało mnie wykorzystanie wolontariatu w działalności amerykańskich bibliotek. Wolontariusze z jednej strony wspomagają bibliotekarzy w realizacji zadań, a z drugiej uosabiają jej społecznościowy charakter i są dowodem na stabilne umocowanie  instytucji w społeczności lokalnej - urzeczywistnieniem hasła  "naszej biblioteki". Dzięki wizycie w USA utwierdziłam się w przekonaniu, że działalność edukacyjna bibliotek na polu edukacji medialnej jest inwestycją w przyszłość, służącą potencjalnym użytkownikom informacji i misją, którą mają do spełnienia polskie biblioteki szkolne, pedagogiczne i publiczne...(i to w tej kolejności).”

Remigiusz Lis (Biblioteka Śląska w Katowicach): "W USA bardzo zainteresowała mnie instytucja rad bibliotecznych, która całkowicie odmienia lokalne umocowanie biblioteki. Zwiększa jej uspołecznienie, wspiera, ale też stanowi elastyczne ciało kontrolne. Drugą rzeczą godną uwagi jest szeroki zakres edukacji medialnej prowadzonej przez biblioteki, dzięki której biblioteki wychowują sobie rzesze przyszłych odbiorców udostępnianych multimedialnych treści. Bibliotekarze prowadzą też ciekawe projekty kreatywnego wykorzystania mediów, inicjując przy tym społeczne zaangażowanie użytkowników - szczególnie młodzieży. Rzeczą godną najwyższego podziwu jest nastawienie bibliotek na komunikacyjność - biblioteka to miejsce "komunikacyjnego tornada". Otwarty dostęp do zbiorów, systemy samoobsługowe, sieci wymiany, szybka wymiana i aktualizacja zbiorów, troska o osoby wyłączone, wszechobecny Internet i wielomedialność zbiorów. Skutkuje to tym, że np. w bibliotece w Champaign, która dysponuje ok. 300 tys. publikacji w postaci tradycyjnej i cyfrowej, ich roczny, czytelniczy "obrót" wynosi ok. 2,6 mln jednostek. W bibliotece każdy może znaleźć coś dla siebie, jest atrakcyjna dla wszystkich pokoleń użytkowników i bardzo im potrzebna. Mówiąc krótko, jest przyciągającym miejscem oraz sprawnym systemem komunikacji.”

Grzegorz Gmiterek (Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie): „Zaskoczyło mnie duże przywiązywanie uwagi amerykańskich bibliotekarzy do dwóch zjawisk: lobbingu i wolontariatu. Ich ogromnej roli w działalności i codziennym funkcjonowaniu książnic. Dodatkowo, interesująca była również swoista przejrzystość w wydawaniu pieniędzy obywateli (podatków). Również stopień wykorzystania elektronicznych urządzeń umożliwiających zapoznawanie się z różnego typu dokumentami był dużym zaskoczeniem. Szczególnie częsty widok ludzi korzystających z iPadów. Jedno miejsce zrobiło także na mnie ogromne wrażenie, a mianowicie Center for Research Libraries w Chicago. Zajmując się od kilku lat fenomenem Biblioteki 2.0 nie spodziewałem się, że istnieje gdzieś na świecie instytucja, która w tak oryginalny sposób gromadzi materiały i dokumenty z niemal całego świata, udowadniając jednocześnie, że tzw. zjawisko "długiego ogona" wcale nie musi ograniczać się tylko i wyłącznie do wirtualnego świata".

Dr Michał Zając (Uniwersytet Warszawski. Instytut Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych): „Zrobiło na mnie wrażenie..., jak bardzo serio i z szacunkiem bibliotekarze i bibliotekarki traktują  pieniądze podatnika. Najbardziej inspirujące było dla mnie dostrzeżenie zasięgu zainteresowania e-bookami. Nie doceniałem tego. Niby człowiek coś czyta. Ale zobaczenie w metrze przeciętnej osoby (niejednej!) wpatrzonej w Kindle’a...  bezcenne! Zajmę się e-czytaniem bardziej! Zaskoczyło mnie (ale kompletnie!), że Amerykanie, także bibliotekarze, głośno narzekają. Z mojej poprzedniej wizyty pamiętałem, że narzekanie to coś, czego tam się publicznie i przed obcymi absolutnie nie robi. Kryzys…”

Adrianna Walendziak (Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Olsztynie): "Bardzo podobało mi się wyczulenie amerykańskich bibliotek publicznych na nowe potrzeby użytkowników. Np. ludzie otrzymują coraz więcej elektronicznych gadżetów jako prezenty świąteczne. A po świętach w bibliotece publicznej mogą zapisać się na kurs obsługi takich gadżetów. Zauważalny jest wzrost zainteresowania e-bookami. I biblioteka publiczna zakupuje czytniki e-booków, by je udostępniać swoim klientom. Z powodu kryzysu wiele osób straciło pracę. Więc biblioteka publiczna pomaga w poszukiwaniu nowego zatrudnienia. Powiększyła się liczba osób, których nie stać na zakup biletów np. do muzeum. W bibliotece publicznej można bezpłatnie wypożyczyć 4-osobową wejściówkę do wszystkich instytucji kulturalnych w mieście."

Izabela Kula (Biblioteka Miejska w Cieszynie): „Ogromne wrażenie zrobiło na mnie to, że amerykańskie biblioteki czynnie uczestniczą w rozwiązywaniu wielu ważnych kwestii i problemów społecznych. Na przykład Biblioteka Publiczna w Chicago zatrudnia 80 CyberNawigatorów, instruktorów uczących podstaw obsługi komputera, wykorzystywania poczty elektronicznej, poruszania się w sieci, którzy pomagają napisać CV, podanie o pracę lub wypełnić elektroniczny formularz. A także nauczycieli, którzy w godzinach pozaszkolnych pomagają dzieciom w nauce, zwłaszcza tym, dla których angielski nie jest językiem pierwszym, realizują program zwalczania analfabetyzmu w mieście i wiele innych akcji. Zatrudnieni specjaliści prowadzą też program walki z otyłością u dzieci.”

Mnie, podobnie jak Adriannie, w amerykańskich bibliotekach podobało się reagowanie na potrzeby potencjalnych użytkowników, a wręcz ich wyprzedzanie, domyślanie się, jakie mogłyby być. Jeden z przykładów to dostępność bibliotek publicznych w dniach i godzinach umożliwiających skorzystanie z nich osobom pracującym - biblioteki, które odwiedzaliśmy, były otwarte w niedzielę. I oczywiście bogata oferta online, dająca dostęp do zbiorów bez  konieczności wychodzenia z domu. Zwróciłam też uwagę na to, że w USA zaspokajanie potrzeb czytelniczych nie jest tożsame z wypożyczaniem książek "fizycznych" (po które należy przyjść do biblioteki). Można zaspokajać potrzebę czytania, korzystając z  bibliotecznych e-booków na własnym czytniku bądź iPadzie. Bibliotekarz w Ameryce nie tylko zaoferuje taką możliwość, lecz  także zachęci i poinformuje, jak to zrobić. Skorzysta przy tym z tradycyjnych metod i  form przekazu (instruktaż, ulotki, informacje na stronach WWW) oraz z tych bardziej nowoczesnych i na czasie (filmy w YouTube, informacja na Facebooku). Tam fizyczna, drukowana książka nie jest traktowana jako podstawa, na której opiera się funkcjonowanie biblioteki. Książka to jedno z wielu mediów, a treści mogą (i powinny) docierać do odbiorców na różne sposoby.

Agnieszka Koszowska - FRSI


1 komentarz:

  1. Rewelacyjnie wypadają pożyczki. Moim zdaniem są o wiele fajniejsze niż oferty banków. Poważnie. Koniecznie zerknijcie sobie na pożyczki na dowód przez internet - teraz w sieci jest o wiele korzystniej, niż w normalnym miejscu. Naprawdę!

    OdpowiedzUsuń